Dokąd prowadzi nas Bóg? , czyli podróż w nieskończoną przestrzeń samego siebie.

 Dokąd prowadzi nas Bóg? Wydaje się to dość proste pytanie, które jednak nie ma jasnych odpowiedzi. Czy przez naszą codzienność nie doświadczamy trudu, zagubienia, niezrozumienia, bezradności. Jeśli nie wierzymy w Boga może łatwiej powiedzieć: "To przypadek.", "Zbieg okoliczności."

Co jeśli wierzymy w Niego? Czy wtedy w naszym sercu nie pojawia się wątpliwość? Czy nie szukamy odpowiedzi, aby udowodnić sobie, że On jest, że On nas kocha? Zagubieni pośród chaosu życia, tracimy życie, szukając sensu swojego istnienia. Jesteśmy jak pielgrzymi, którzy pośród ciemnych gęstwin lasu, próbują odnaleźć wyjście, aby dotrzeć do prawdziwego światła.

Jezus w przypowieści o siewcy daje nam drogowskaz, odpowiadając Dwunastu Apostołom, którzy Go pytali o jej znaczenie.

"On im odrzekł: ’Wam dana jest tajemnica królestwa Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w przypowieściach, aby patrzyli oczami, a nie widzieli, słuchali uszami, a nie rozumieli, żeby się nie nawrócili i nie była im wydana tajemnica’.

I mówił im: ’Nie rozumiecie tej przypowieści? Jakże zrozumiecie inne przypowieści?’"

(Mk 4, 10-13).

Czy także teraz nie budzą się w nas wątpliwości na te słowa Jezusa? Czyżby ludzie zostali podzieleni na zbawionych i potępionych, na widzących i niewidomych, na słyszących i głuchych?

On odkrywa przed nami tajemnicę, daje nam do ręki kompas, którym jest Słowo. Przed chwilą mówił do uczniów, aby słuchali, aby byli glebą, która przyjmuje Jego Słowo. A oni może w tym czasie, bardziej słuchali siebie niż Jego. Tajemnicą jest nieustannie dawane nam Słowo, samo-udzielające się Słowo, które czasami paradoksalnie jest ciszą, która mówi jeszcze więcej. W ciszy mówią już nie słowa lecz czyny. On pokazuje, że tę drogę Słowa do serca może zamknąć sam człowiek. Może przegapić Boże przyjście, zapomnieć o Słowie, nie zobaczyć-doświadczyć, że On jest i jest to miłująca Obecność. Wypowiedziane Słowo przecież może być trwałe tylko jeśli jest zapamiętane. Serce pamięta Słowa, nosi je, rozważa.

Jezus, kiedy był jeszcze na ziemi, mówił uczniom o swojej tajemnicy i widział, że oni nie potrafią jej przyjąć. Jednak kiedy został rozpięty na krzyżu, niemym krzykiem wyraził Prawdę o swojej Miłości, całemu światu. Każda rana, blizna, woła z głębi przepełnionego i oddanego Miłością Serca. Chrystus jest Kościołem, Kościół- Chrystusem. W każdej ranie ukryty jest człowiek niewierzący, wątpiący, zbrodniarz, złodziej, prostytutka... Bo każdy jest dla Chrystusa palącą raną Miłości, którą On przyjął. Serce Boga, pamięta Słowa, jest pełne Słów Ojca do Niego wypowiadanych. One Go podtrzymują na krzyżu, kiedy nie widzi dalej swej drogi.

Więc gdzie prowadzi nas Chrystus? Przez tajemnicę i przedziwne światło swojego Słowa prowadzi nas do porzucenia schematów, do ukochania paradoksów. Do czynów, nie do pięknych słów. Prowadzi nas do zaufania, które będzie nas przenosić ponad słowa ludzkie, ponad trudne sytuacje, ponad naszą bezsilność. Prowadzi nas do wnętrza, gdzie On sam chce być.

Wyobraź sobie, że Bóg jest glebą. Jesteś w najlepszym środowisku wzrostu i dojrzewania. Jest jedno pytanie: czy dasz sobie samemu wykiełkować? Potrzeba przyjąć ten długi proces obumarcia, póki nie zakwitniesz. Jednak w tym ziarnie jakim jesteś, jest Chrystus - moc życia w Tobie. Czy pozwolisz Chrystusowi, aby wykiełkował tak jak stało się to w Maryi? Romano Guardini pięknie wprowadza w życie, które jest w nas, nakreślając wewnętrzną przestrzeń człowieka. W książce ’Bóg daleki, Bóg bliski’ napisał: 

„Bóg przychodzi do mnie i to oznacza, że On mnie najpierw uzdolnił do przyjęcia Go. Żywy i przemieniony Chrystus potrafi wejść w człowieka, czyniąc go całego, jego duszę i ciało, materiałem do zbudowania czegoś wyższego, mianowicie człowieka chrześcijańskiego. Dopiero chrześcijanin jest tym człowiekiem, którego stworzył Bóg. Chrystus jest w człowieku raz na zawsze - przez Chrzest oraz przez wiarę i Eucharystię - przychodzi wciąż na nowo. Przychodzi na nowo w każdym podniesieniu serca, w każdej modlitwie, akcie posłuszeństwa, przez wszystko, co zsyła nam Opatrzność jako osobiste zadanie i koleje życia. Żyje On we mnie jako żywa siła, formujący kształt. Chrystus pragnie wyrazić się we mnie, abym dojrzewał do podobieństwa z Nim. On wchodzi w naturę ludzką, w grzech i pokutę, we mnie. Jestem żywy, więc zmieniam się, dlatego Bóg idzie coraz dalej. W głębi duszy chce przeniknąć do wnętrza wszystko co moje. Święty Bernard powiedział: dusza jest tak wielka jak wielka jest miara jej miłości. A ’miłość nigdy się nie kończy’(por. 2 Kor 13, ). Przyjście Chrystusa rozbudza Miłość. I dlatego On stwarza tę wewnętrzną wielkość, przestrzeń chrześcijańskiego życia wewnętrznego. Stwarza je przez swoje przyjście. Ta przestrzeń rozszerza się w nieskończoność”.

Daj porwać się Chrystusowi do tej wewnętrznej tzn. w Twoim wnętrzu, nieskończonej przez miłość, przygody życia z Nim.

Komentarze

Popularne posty